Alicja Barwicka
Infekcje są zmorą współczesnego człowieka. Żyjemy w
zanieczyszczonym środowisku, źle się odżywiamy, przewlekle towarzyszy nam
stres, często bez specjalnych powodów korzystamy z leków, w tym z antybiotyków,
bo akurat zostały w domu po ostatniej (często cudzej) chorobie. Wszystko to
decyduje o dość marnej odporności i zwiększeniu podatności na kolejne infekcje.
A patogeny są wszędzie. nie śpią i tylko czyhają na nadarzającą się okazję. Mają
swoje ulubione miejsca gdzie jest ciepło i wilgotno, a co za tym idzie, gdzie
są świetne warunki do namnażania. Takie miejsca tworzą tzw. ogniska pierwotne,
a z nich w niesprzyjających warunkach drogą krwi infekcja może się rozwinąć na
cały organizm. Jednym z takich ulubionych miejsc bytowania drobnoustrojów
chorobotwórczych są zęby. Dziś przynajmniej już o tym wiemy i prawie cały świat
zęby czyści. Chociaż problem istniał zawsze, to z profilaktyką w tym zakresie
bywało bardzo różnie. Opis przypadku wyleczenia choroby stawów dzięki usunięciu
„zakażonego zęba” znajdujemy już u Hipokratesa! Niestety na wyciągnięcie
wniosków trzeba było czekać bardzo długo. W ostatnich stu latach mnożyły się
doniesienia o zagrożeniu. Dokumentowano przypadki kliniczne schorzeń
pochodzenia zębowego, w tym posocznicy odzębowej (zmarł na nią jeden z
prezydentów USA). Dziś na ten temat wiemy dużo więcej, ale i tak choroby
przyzębia są bardzo powszechne. W grupie osób w wieku 28 - 40 lat
tylko 28 % badanych ma zdrowe przyzębie. Udowodniono np. że bakterie
znajdowane w blaszkach miażdżycowych naczyń krwionośnych bytują też w jamie
ustnej. Czyżby więc paradontoza i kamień nazębny stanowiły czynnik ryzyka
choroby wieńcowej, czy zawału mięśnia sercowego? Nie jest to wykluczone.
Pierwotne ogniska infekcyjne pochodzą w znacznej części z obszaru głowy, a
spośród nich 80 % znajduje się właśnie w zębach i przyzębiu. Zębowe ognisko
pierwotne tworzy w organizmie ogniska wtórne poprzez „zasilanie” tkanek i
narządów bezpośrednio drobnoustrojami oraz pośrednio przesyłając drogą krwi
toxyny patogenów i zmienione chorobowo białka. Te z kolei wchodząc w reakcje
chemiczne stają się źródłem patologicznych zmian zapalnych na poziomie
komórkowym. Infekcja goni więc infekcję, częste zażywanie antybiotyków staje
się źródłem lekooporności a my powoli wkraczamy w obszar „błędnego koła”. Jedyna
szansa to dbanie o higienę jamy ustnej, nie dopuszczanie do zalegania patogenów
w kamieniu nazębnym i częste (nawet profilaktyczne) wizyty w gabinecie
stomatologicznym.