Alicja Barwicka
Opadanie liści w
listopadzie jest w naszym klimacie sprawą oczywistą. Przygotowując się do „snu
zimowego” drzewa zmniejszają powierzchnię zielonych części ograniczając
wegetację do minimum i oszczędzając siły witalne na czas optymalnego
nasłonecznienia, bardziej sprzyjających temperatur i odpowiedniej do dalszego
wzrostu wilgotności. To przejaw logiki w
działaniach praw natury. Czym innym jednak niż prawa natury kieruje się
człowiek. Człowiek bowiem kieruje się własnym rozumem i ma swoją logikę
działania. Większość z nas pamięta, że jest częścią tejże natury i podlega
takim samym prawom fizyki jak cały świat, ale większość, to nie oznacza, że
wszyscy. Wielu współczesnych pacjentów odwiedzających gabinety okulistyczne to
ludzie młodzi, w większości dobrze wykształceni. Ponieważ mają wiedzę, to
przelewają ją na ekran komputera spędzając codziennie wiele godzin podczas tego
rodzaju pracy w wielkich pomieszczeniach biurowych typu open space. Wielogodzinna pozycja
siedząca, wszechobecna klimatyzacja, nieustanny wysiłek wzrokowy, bezpośrednie
wystawienie rogówki na ciepło emitowane przez ekran komputera i pozostałe
urządzenia biurowe, przerwy spędzane z papierosem – wszystko to powoduje, że
pod koniec pracy oczy pieką, szczypią, łzawią, dominuje uczucie suchości a
odczuwany dyskomfort nasila się każdego dnia bardziej. Mechanizm tego zjawiska
wiąże się w szczególności z odparowaniem (pod wpływem ciepła) części wodnej
filmu łzowego. Oko jest ciągle otwarte, bo żeby lepiej i więcej na ekranie
komputera widzieć – ograniczamy mruganie. Energia cieplna nie ma więc żadnych
przeszkód, by działać bezpośrednio na powierzchnię gałki ocznej i
powodować nasilenie zjawiska parowania,
Ja sobie radzimy z takim problemem? Pomimo szerokiej gamy dostępnych na rynku
farmaceutycznym preparatów nawilżających do oczu, których zadaniem jest między
innymi uzupełnienie odparowanej części filmu łzowego - najczęściej nie robimy
nic. Przyczyn jest wiele. Moje osobiste obserwacje prowadzone wśród (zwłaszcza
młodych) pracowników przynoszą zaskakujące odpowiedzi. Co ciekawe wśród
przyczyn braku stosowania profilaktycznego nawilżania przedniej powierzchni
oczu bariera finansowa pojawia się na dość odległej pozycji. Pierwszą natomiast przeszkodą u kobiet jest
priorytet dbania o nieskazitelność makijażu. Jeśli już nawet rano aplikują
krople nawilżające, to w ciągu wielogodzinnej pracy – nawet przy uporczywym
dyskomforcie - wolą cierpieć, niż narazić
na szwank wykonany rano precyzyjny make up. U mężczyzn podstawową przyczyną
braku nawilżania przednich powierzchni gałki ocznej jest pośpiech i skupienie
się na zadaniach zawodowych oraz lęk przed brakiem akceptacji ze strony
współpracowników dla takich „niemęskich zachowań”. Drugie miejsce u obu płci w
tej niechlubnej statystyce zajmuje niewłaściwe stosowanie soczewek nagałkowych.
Z uwagi na możliwość wystąpienia groźnych powikłań rogówkowych jest to grupa
szczególnie niebezpiecznych zachowań. Przemysł farmaceutyczny produkuje obecnie
setki preparatów nawilżających do oczu dedykowanych aplikacjom na soczewki
nagałkowe. Jednak w praktyce mocno zaczerwienione, bolące oczy, ale od rana
zaopatrzone w szkła kontaktowe zgłaszające się na wizytę okulistyczną są w
gabinetach okulistycznych codziennością. A przecież każdy użytkownik tego
wspaniałego wynalazku przeszedł szkolenie i doskonale wie, że: w soczewkach się
nie śpi, przed dotknięciem soczewek by je założyć lub zdjąć niezbędne jest
DOKŁADNE umycie rąk, czyszczenie mechaniczne (nie tylko płukanie) soczewek i
pojemników do ich przechowywania jest podstawowym obowiązkiem każdego
użytkownika, a przy pojawieniu się dyskomfortu - soczewki należy zdjąć i
założyć okulary. Trudno w to uwierzyć, ale jest spora grupa osób korzystających
ze szkieł kontaktowych, które tradycyjnej korekcji okularowej nawet takiej „na
wszelki wypadek” wcale nie posiadają! No cóż, człowiek kieruje się własnym
rozumem i ma swoją logikę działania, ale chwilami ręce opadają…