czwartek, 21 stycznia 2021

JAK ZIMA DO POLSKI WĘDROWAŁA


Alicja Barwicka

 

Od kilku lat w Polsce centralnej nie pojawia się zima. Temperatura spada najwyżej do 0º C, jest pochmurno, dni są krótkie, pada deszcz, nieraz trafi się deszcz ze śniegiem i to wszystko na co pamiętający jak wygląda prawdziwa zima mogą liczyć. Kolejne roczniki polskich przedszkolaków znają śnieg z opowieści lub z wyjazdów do Austrii. Zaczęliśmy już tracić nadzieję. W styczniu 2020 roku spadł w Warszawie śnieg jednego tylko dnia i chociaż przez kilka godzin było pięknie, a służby drogowe już zaczynały się martwić, gdzie upchnięto od zeszłej zimy pługi śnieżne i piaskarki, to nie było czego uruchamiać, bo śnieg szybko stopniał, zrobiło się błoto i nie trzeba było odśnieżać. Ale faktem pozostaje, że śnieg się pojawił i kto się pospieszył  i dodatkowo miał szczęście, mógł go nawet zobaczyć. Przyszedł grudzień, minęły Święta, przywitaliśmy Nowy Rok, ale zimy jak nie było tak nie ma, a naród zamiast zimy ma ciągle tylko pandemię i wszystkie związane z nią kłopoty. Zaraz po Nowym Roku rozpoczęły się ferie zimowe (tym razem solidarnie dla obszaru całego kraju), a marzenia zamkniętych w domu dzieciaków by w końcu wyjść z domu w zimowy krajobraz pozostawały ciągle tylko marzeniami. Początek ferii upłynął w deszczu przy komputerach… Jednak coś zaczęło się zmieniać około 10 stycznia 2021. Pojawiły się zupełnie niesłychane informacje w prognozach pogody o zbliżających się do Polski intensywnych opadach śniegu i silnych mrozach. Oczywiście nikt w te zapowiedzi nie wierzył, ale ziarno niepokoju zostało zasiane, więc zaczęliśmy prognozy pogody śledzić i porównywać je między sobą, bo przecież jak każdy dobrze wie, informacje przekazywane przez różne stacje radiowe i telewizyjne zwykle się między sobą różnią.  I tu niespodzianka! Wszyscy mówili to samo! To już było bardzo niepokojące, więc również samodzielnie zaczęliśmy pogodę bacznie obserwować. Pozornie przez kilka dni nic się nie działo. Było szaro, pochmurnie, od czasu do czasu padał deszcz. 12 stycznia wydarzyła się rzecz niesłychana, bo nagle w środku dnia, mimo nisko wiszących chmur pojawiło się słońce. Co prawda też za chmurami i tylko przez chwilę, ale jednak! Obserwatorzy – co prawda amatorzy, ale jednak już wyuczeni w terminologii meteorologicznej ustalili jednogłośnie rozpoznanie i orzekli: wyż! Brzmiało mądrze, ale słońce się schowało i nie nastąpiły jakiekolwiek zmiany, a jeśli nawet nastąpiły, to z powodu krótkiego dnia nie były dostrzegalne. Następnego dnia wydarzyło się coś równie niezwykłego, bo zaczął padać śnieg. Z początku raczej symbolicznie i można było policzyć liczbę płatków w jednostce czasu, ale z czasem zrobiło się biało! W kolejnym dniu zaczęła spadać temperatura, sypało nadal, temperatura ciągle ulegała obniżeniu i od kilku dni wyraźnie MAMY ZIMĘ! Wszyscy się cieszą, dzieci zaliczają zabawy na śniegu na zakończenie swoich ferii zimowych, na podwórkach stoją bałwany, sikorki dostają jedzenie do karmników, pękają od mrozu rury sieci ciepłowniczej (mieszkańcy, których ten problem dotyczy stanowią jedyny wyjątek wśród rozradowanego narodu) co tylko potwierdza fakt, że to wszystko nikomu się nie śni. Chcemy, by ten wspaniały dar natury został z nami na dłużej, nie tylko z powodu radości jaką nam daje, ale również z powodów epidemiologicznych, bo w końcu większość patogenów do życia potrzebuje ciepłej wilgoci, a nie suchego mrozu. Nawet nie prognozujemy jak długo ta prawdziwa polska zima potrwa, nie oglądamy ze strachu prognozy pogody, skupieni na radości z zimowej pięknej aury. Może rok 2021 stanie się w naszych problemach pogodowych początkiem powrotu do przeszłości? Może powrócą cztery pory roku? Kto to wie?