Alicja Barwicka
Wszyscy wiemy, że do życia, a dokładnie do
oddychania potrzebujemy tlenu. Mimo, iż
jest nam absolutnie niezbędny, nie można go kupić w żadnym sklepie, nawet na
czarnym rynku. Skąd więc go bierzemy od tysięcy lat i czy aby na następne
tysiąclecia na pewno nam go starczy? Każda nasza komórka przy każdym oddechu pobiera
tlen z powietrza, ale odprowadza już dwutlenek węgla. Biorąc pod uwagę liczbę
ludności świata jesteśmy niezłymi producentami tego gazu zbytecznego dla człowieka.
Dobrze, że jest przynajmniej potrzebny roślinom, bo co byśmy z nim zrobili… Dwutlenek węgla
jest na szczęście niezbędny do życia zielonym roślinom, które dla
przeprowadzenia procesu fotosyntezy pobierają go z powietrza. Do tego procesu
będącego jedną z najważniejszych przemian biochemicznych zachodzących
nieprzerwanie na naszym globie niezbędna jest jeszcze woda którą dzięki
systemom korzeniowym pozyskują rośliny z wód gruntowych (zasilanych opadami). Jak
do każdej przemiany chemicznej potrzebna jest energia. W przypadku fotosyntezy
jest to energia słoneczna, więc póki co nic nam chyba nie grozi. Najprościej
rzecz ujmując finalnym produktem tego złożonego procesu chemicznego są
węglowodany i tlen. Naszym dostawcą tlenu są więc rośliny i to chyba
wystarczający powód, żeby o nie dbać i nie dać im zginąć. Jest nas na ziemi
coraz więcej, nie pozwólmy zatem wycinać lasów nie tylko z dorzecza Amazonki,
ale i z tych najmniejszych nawet zagajników. Są nam do życia potrzebne, tak samo
jak my im, tyle tylko, że to my podejmujemy decyzję w sprawie ich liczby.
Często są to decyzje zmierzające do naszej samozagłady. Większość osób
podejmujących te decyzje chodziła prawdopodobnie do szkoły, a to że bez tlenu
człowiek żyć nie może znajduje się w programie nauczania najniższych klas każdej
szkoły podstawowej. Niby proste. Żeby mieć tlen potrzebujemy zielonych roślin,
wody i słońca. Bez tego wytrujemy się produkowanym przez siebie dwutlenkiem
węgla…