poniedziałek, 3 września 2018

CO MOŻE NAM PRZYNIEŚĆ WRZESIEŃ?

Alicja Barwicka
Początek roku szkolnego to wielkie wyzwanie dla całych uczniowskich rodzin. Co gorsza to wyzwanie wielopłaszczyznowe, bo ma nie tylko oczywisty wymiar finansowy, czy równie oczywisty edukacyjny, ale także psychologiczny i zdrowotny. Chociaż w sklepach trwa zakupowa gorączka, chociaż próbujemy znaleźć równowagę pomiędzy zawartością portfela, a tym co odpowiada szkolnym trendom i oczekiwaniom dziecka, to nic nie jest w stanie zagłuszyć lęku przed tym co nowe. Zwłaszcza małe dzieci, którym wszyscy narzucają pogląd, że w szkole jest fajnie i wesoło, który to pogląd stoi w sprzeczności z ich własnym doświadczeniem związanym z trudnością usiedzenia w ławce, koniecznością kontaktów z nie zawsze miłymi, a często nawet agresywnymi klasowymi kolegami, brakiem fizycznego kontaktu z rodziną – często nie darzą tej instytucji sympatią. Wrażliwość małego ucznia na subiektywne, niesprawiedliwe opinie i oceny przez środowisko szkolne może wywoływać szereg zaburzeń w dziecięcej psychice, ale też przejawiać się w pewnych niefizjologicznych  zachowaniach mających wpływ na pogorszenie stanu zdrowia. Te najbardziej zauważalne to częste uporczywe pochrząkiwanie, lub mruganie, unikanie aktywności fizycznej, „skubanie” i obgryzanie paznokci, ale form reakcji na przewlekły szkolny stres może być znacznie więcej. Część dzieci nosi korygujące wady wzroku okulary. Chociaż dziecko widzi w nich dobrze, to jedna krytyczna uwaga ze strony rówieśników może skutkować odrzuceniem korekcji optycznej, a tym samym dalszym rozwojem wady, zwłaszcza krótkowzroczności, pogorszeniem widzenia i w następstwie pogorszeniem funkcji uczenia się. Dziecko wychodzi rano w okularach, po powrocie opiekunów okulary są na nosie, trudno więc dostrzec problem. Jeśli natomiast fakt braku korzystania z korekcji zostanie zauważony, to opór dziecka przed powrotem do ponownego pokazania się rówieśnikom w okularach może okazać się wręcz nie do pokonania. W takich przypadkach warto pomyśleć o korygujących wadę wzroku soczewkach nagałkowych. Bo jeśli tylko dziecko będzie respektować wymogi higieniczne, to po szczegółowym „przeszkoleniu” może z tej formy korygowania wady wzroku korzystać. W praktyce kilkuletnie maluchy mogą już korzystać ze szkieł kontaktowych pod warunkiem, że potrafią takie szkło samodzielnie z gałki ocznej usunąć. Chociaż mogłoby się wydawać, że to warunek nie do spełnienia, to motywacja dziecka połączona z charakterystyczną dla wieku ruchliwością i potrzebą podejmowania nowych odważnych wyzwań jest w stanie pokonać również taką przeszkodę. Obserwujmy pilnie naszych małych posiadaczy wad wzroku, by podejmowaniem prób rozwiązań swoich problemów metodą „po swojemu” nie spowodowały sobie i nam jeszcze większych kłopotów.