środa, 2 grudnia 2015

OKO NIE KOŃCZY SIĘ NA OKU



Alicja Barwicka
W potocznym rozumieniu widzimy dzięki oczom, a jak oko wygląda każdy przecież wie. Oczywiście znacznie więcej wiedzą na ten temat artyści, bez których nie wiedzielibyśmy co to takiego „przepastna głębia spojrzenia”, „utonięcie w (cudzych) oczach” „przeniknięcie  wzrokiem na wylot” z odmianą „na wskroś”, „zabicie wzrokiem” i szereg równie malowniczych, wspaniałych określeń. Średniowieczny mistycyzm wykreował szczególne znaczenie spojrzenia przy rzucaniu czarów, a kobiety o „złym spojrzeniu” często lądowały na stosach inkwizycji. A przecież z punktu widzenia okulisty i neurologa oko jest tylko początkiem drogi w procesie widzenia. Gałka oczna to w zasadzie rodzaj aparatu fotograficznego służącego do powstania obrazu. Oczywiście ten nasz własny „fotograficzny aparat” jest niezwykle skomplikowany, posiada szereg bardzo precyzyjnych funkcji, stąd mimo szeregu wbudowanych zabezpieczeń, może też ulegać uszkodzeniom zarówno wewnątrz, jak i zewnątrzpochodnym. Jednak choćby był najlepszej jakości i wykonał najlepsze zdjęcie obrazu, to co nam z takiego zdjęcia, które będzie sobie tkwić w tym naszym aparacie? Powstały obraz musi zostać przekazany do mózgu (czyli do naszego osobistego komputera), żebyśmy mogli go „obejrzeć”. To właśnie mózg „czyta” to co zostanie przez oko „sfotografowane”. Problem jednak w tym, że o ile nawet najmniejsze struktury w gałce ocznej i początkowym odcinku nerwu wzrokowego jesteśmy w stanie obejrzeć przy pomocy odpowiednio precyzyjnej aparatury, to dalsze, wewnątrzgałkowe struktury narządu wzroku sięgające aż do kory mózgowej są z racji umiejscowienia trudnodostępne, a tym samym w przypadku występującej tam patologii ich diagnostyka jest ogromnym wyzwaniem. Nie jest jednak niemożliwa! W ocenie pozagałkowego odcinka nerwu wzrokowego, struktur oczodołowych i kanału tego nerwu swoją wielką rolę mają badania obrazowe (tomografia komputerowa i badanie z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego), a także różne typy angiografii, natomiast diagnozowanie problemów chorobowych począwszy od siatkówki, aż po tzw. korę wzrokową umożliwiają badania elektrofizjologiczne. Co prawda również powszechnie dostępnym badaniem pola widzenia można ocenić rodzaj patologii zlokalizowanej wewnątrzmózgowo, ale precyzja oceny badaniami elektrofizjologicznymi jest znacznie większa. Badania z tej grupy polegają na rejestracji sygnału bioelektrycznego po stymulacji siatkówki lub nerwu wzrokowego odpowiednimi bodźcami świetlnymi. Pozwalają lokalizować miejsce uszkodzeń, ocenić ilościowo ich zakres i co za tym idzie rokowanie. Część z tych badań można wykonywać przy nieprzeziernych ośrodkach optycznych. Dysponujemy dziś (również w Polsce) wystandaryzowaną niezwykle czułą i precyzyjną (mówimy tu o milisekundach i mikrowoltach) aparaturą do wykonywania elektroretinografii (ERG), elektrookulografii (EOG) i badania wzrokowych potencjałów wywołanych (VEP). Przydatność tych badań jest ogromna począwszy od zaburzeń krążenia siatkówkowego, różnych rodzajów retinopatii, dziedzicznych dystrofii tylnego bieguna, aż po SM. Prawdopodobnie z czasem elektrofizjologia okulistyczna zastąpi między innymi badanie pola widzenia.  Niewątpliwie więc idziemy z diagnostyką do przodu tym razem wykorzystując naszą własną „elektryczność”. Pomyślmy o tym włączając (ten sam przecież) prąd na świątecznej choince!
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!