wtorek, 1 września 2020

CZYM BYŁA HISZPANKA?


Alicja Barwicka

Hiszpanka, jak każda pandemia miała zasięg ogólnoświatowy, nie ominęła więc mieszkańców żadnego z kontynentów. W ponad dwu i pól letnim czasie jej ataków na ludzkość, trwały oczywiście próby (zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy medycznej) znalezienia skutecznego leku bądź szczepionki, ale aktualny poziom wiedzy, możliwości zastosowania środków finansowych i technicznych, w szczególności zakres wyposażenia laboratoriów były daleko niewystarczające, a przecież sama choroba nie omijała także naukowców. Na przełomie XX i XXI wieku udało się określić DNA wirusa hiszpanki. To wirus grypy typu A/H1N1. Analiza jego sekwencji pozwoliła badaczom wysnuć wniosek, że winowajca wyewoluował z wirusa ptasiej grypy i był bardzo zbliżony budową do wirusa świńskiej grypy z 2009 roku. Oczywiście nie wszyscy badacze podzielają ten pogląd, jednak jest to jedna z obecnie akceptowanych przez świat nauki teorii. Dość wcześnie też ustalono, że wirus grypy nieustannie ulega mutacjom i w jednej komórce żywiciela w ciągu kilku godzin może wytworzyć do stu różnych kopii. Odtworzony wirus okazał się bardzo zjadliwy. Namnażał się błyskawicznie w zarażonych nim myszach, wywołując zapalenie płuc i śmierć w ciągu 3 do 5 dni. Z kolei uczeni z University of Wisconsin-Madison, badając zakażone wirusem hiszpanki makaki, doszli do wniosku, że to nie sam wirus był bezpośrednio odpowiedzialny za wysoką śmiertelność wśród zarażonych. Kierujący badaniami Yoshihiro Kawaoka twierdził, że małpy zabił ich własny układ odpornościowy. Analiza ekspresji genów u zainfekowanych hiszpanką małp wykazała nadmiernie wysoką i przedłużoną ekspresję genów kodujących białka zaangażowane w nieswoistą odpowiedź immunologiczną, Ustalono, że działanie układu odpornościowego na postępujące zmiany chorobowe było tak silne, że w reakcji z autoimmunoagresji przez wywołanie swoistej „burzy cytokinowej” dochodziło do zintensyfikowania procesów patologicznych w miąższu płucnym, aż do wywołania niewydolności oddechowej. Ta teoria tłumaczyłaby wysoką śmiertelność u młodych osób, bo to właśnie one dysponują najsilniej działającym układem odpornościowym. Niektórzy badacze sugerują, że ekspozycja na wirusa grypy podczas poprzednich pandemii w latach 1847 oraz 1889-1890 zapewniła natomiast osobom starszym odporność i stąd mniejsza śmiertelność w tej grupie wiekowej. W 2008 roku w „Nature” ukazała się praca przedstawiająca wyniki badań 32 osób, które przeżyły epidemię hiszpanki. Osoby te w 1918 roku miały od 1 do 11 lat i albo same pamiętały, albo słyszały o chorym na hiszpankę domowniku. Najprawdopodobniej więc wszyscy mieli bezpośredni kontakt z wirusem. U wszystkich badanych zaobserwowano reaktywność surowicy na odtworzonego wirusa z 1918 roku, co oznacza, że w ich krwi nadal znajdowały się przeciwciała skierowane przeciw temu wirusowi. Takiej reakcji nie wykazywała surowica pobrana od osób urodzonych między 1926 a 1955 rokiem, a więc niemających w przeszłości kontaktu z hiszpanką. W wyniku dalszych badań u części badanych osób udało się ustalić limfocyty B (pamięci) produkujące przeciwciała wiążące białka wirusa. Podano te przeciwciała myszom zainfekowanym dzień wcześniej odtworzonym wirusem hiszpanki i okazało się, że wirus w ich płucach namnażał się znacznie wolniej, a myszy przeżywają chorobę. Zatem we krwi osób, które przeżyły pandemię hiszpańskiej grypy, cały czas krążą limfocyty B (pamięci), które są w stanie produkować przeciwciała neutralizujące tego wirusa, mimo że od kontaktu z nim minęło niemal sto lat. Co ciekawe, jeden z badanych klonów limfocytów B okazał się jeszcze bardziej wyjątkowy. Produkowane przez niego przeciwciała radziły sobie także z niektórymi z późniejszych wariantów wirusa. Czy dzieje się tak dlatego, że te przeciwciała wiążą się z kilkoma różnymi białkami, czy też dlatego, że wirus z 1977 r. przypadkiem miał budowę zbliżoną do wirusa hiszpanki, tego do końca jeszcze nie wiemy, ale wydaje się pewne, że nasi pradziadkowie mogą mieć we krwi potężną broń, którą być może dałoby się wykorzystać, gdyby groziła nam kolejna pandemia grypy. Kto to wie? Świat nie daje nam zapomnieć o epidemiach. Nadal, mimo ogromnego postępu cywilizacyjnego, mimo tylu odkryć naukowych, wiedzy o tym co się dzieje w każdej komórce żywego organizmu, nie potrafimy skutecznie wyeliminować gróźb epidemii.