niedziela, 8 października 2023

RUCH W INTERESIE


 

Alicja Barwicka

 

Tegoroczne lato trwało tak długo, że zupełnie nie zauważyliśmy kiedy nadeszła jesień. Niby dni już krótkie, więc i słońce operuje krócej, ale jak już operuje…

Nie da się jednak przyrody oszukać i trzeba się szykować na co najmniej półroczny okres codziennych urozmaiconych opadów raz deszczu, raz tylko mżawki, od czasu do czasu nawet śniegu, śniegu z deszczem, marznącej mżawki a nawet, ale tylko od święta gradu. Raz opady będą większe, raz mniejsze, ale na pewno będą. Będą też wahania temperatury powietrza, ale średnia będzie się prawdopodobnie utrzymywać na poziomie 7-10 º C, czyli dla nas nic nowego, bo cieplej już przecież było. Większość z nas będzie oczywiście narzekać na pogodę, zmieni się tylko przedmiot rozmów, bo zmienimy teksty z „nie da się już znosić tych upałów” na „kiedy w końcu będzie cieplej, nie da się już w tym zimnie wytrzymać”. Jednak większość, to nie wszyscy. Jest taka grupa rodaków, która nie tylko marzy o tym czasie, kiedy jest ciemno, zimno i wilgotno, ale już od wielu tygodni, albo i miesięcy intensywnie się do niego przygotowuje.  To bardzo ważne osoby, bez których pracy końcówka roku nie mogłaby się udać. Oni są już od dawna po wakacjach i teraz ciężko pracują, by na kolejne zarobić w ciągu najbliższych 2 miesięcy. Zaczyna się 1 listopada, kiedy pod cmentarzami kupujemy znicze, kwiaty cięte, doniczkowe, czy wiązanki. Jest nas dużo, więc nawet niewielka jednostkowa kwota zakupów pomnożona przez liczbę osób kupujących powinna pokryć koszty produkcji towaru, stania w zimnie przy swoim stoisku i przynajmniej części planowanych domowych inwestycji. Ponieważ rodzinne groby mamy rozsiane po całym kraju, więc przemieszczając się do kolejnej miejscowości zakupy pod cmentarzami robimy przez co najmniej tydzień.  I dobrze, bo pamięć o zmarłych powinna być poparta chociażby zapaleniem światełka. Oferta sprzedawców ściśle odpowiada potrzebom klienteli, więc pod cmentarzami można też kupić baloniki, obwarzanki, watę cukrową, a nawet kaszankę na gorąco (w końcu zazwyczaj jest wtedy zimno). Co roku asortyment całkiem nie cmentarnych produktów jest bardziej urozmaicony i tylko patrzeć jak w podcmentarnej ofercie pojawi się piwo…   Interes zaczyna się naprawdę kręcić, ale szybko trzeba się przestawić, bo już za chwilę „Mikołajki” więc znowu inny odbiorca i inny asortyment, a tuż za nimi przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia, a to już przecież istny szał zakupów, bo i choinkę trzeba ubrać, oświetlenie i nowe bombki kupić, nie mówiąc już o prezentach… Oj, będzie się działo, kasa będzie płynąć strumieniami, banki będą kusić kredytami a sprzedawcy – pięknym kolorowym towarem. Wszyscy się napracują i generalnie poza kasą wszystkiego mamy więcej. Oby w tym szczególnym czasie przynajmniej ostre dyżury okulistyczne miały nie więcej, ale mniej pacjentów z obecnością waty cukrowej lub igieł choinki w workach spojówkowych…