poniedziałek, 30 marca 2015

ZDROWIE W JESIENI ŻYCIA

Alicja Barwicka
Wszyscy mniej lub bardziej uświadamiamy sobie następstwa zmian demograficznych we współczesnym świecie. Z jednej strony są powody do radości bo żyjemy coraz dłużej i do późnego wieku (jak ten fotogeniczny narciarz) możemy realizować swoje pasje. Równocześnie jednak w krajach rozwiniętych gospodarczo od wielu dziesiątek lat stopniowo spada wskaźnik dzietności, a to już nie może napawać optymizmem. W bogatych społeczeństwach Europy zachodniej od dawna funkcjonują programy osłonowe istotnie (w tym finansowo) wspierające rodziny posiadające dzieci. Mimo to pokusa wygodnego, gnuśnego życia jest ciągle na tyle silna, że wielu młodych ludzi odkłada posiadanie potomstwa na bliżej nieokreśloną przyszłość. Gdyby nie masowy napływ imigrantów z dawnych kolonii, wskaźnik „dzietności” we współczesnej Anglii, Francji, czy Holandii byłby jeszcze niższy. Wielodzietne rodziny imigrantów poprawiają dane statystyczne, ale nie skalę problemów. A tych ciągle przybywa. Życie w gettach według własnych tradycyjnie niechętnych zachodniej cywilizacji reguł, niechęć do asymilacji, rosnące podziały powodowane przez ubóstwo i niski stopień edukacji to tylko niektóre z nich. My z racji dalekiego od marzeń poziomu gospodarczego, niesprzyjającego klimatu i pewnie jeszcze wielu innych czynników jesteśmy dla imigrantów póki co tylko przystankiem w drodze do bogatszego świata.  Czy tak będzie zawsze? Czas pokaże… Mimo różnic w stosunku do naszych bardziej zamożnych sąsiadów Polacy także żyją coraz dłużej, a dzieci rodzi się u nas niewiele. Statystyczny Polak żyje 72,2 lat, a Polka – 81 lat i jest to o 6 lat dłużej niż 20 lat temu. Już teraz coraz więcej nad Wisłą emerytów, a ich liczba z każdym rokiem będzie rosła przy zmniejszającej się liczbie osób w wieku produkcyjnym. Przy równoczesnej niskiej liczbie urodzeń i znaczącym dla gospodarki wskaźniku bezrobocia oraz ciągle aktualnej emigracji zarobkowej prognozy dotyczące populacji wypracowującej dochód narodowy pozwalający na utrzymanie rosnącej liczby osób niezdolnych do pracy z powodu wieku są dość nieciekawe. Jak wiadomo statystki mówią wiele o starzeniu się całej populacji, ale przecież każdego z nas indywidualnie znacznie bardziej interesuje proces starzenia się własnego organizmu. Spojrzenie w skali micro jest nam najbliższe, bo młodsi już raczej nie będziemy i dotyczy to niestety wszystkich naszych osobistych tkanek i narządów. Co prawda możemy chorować w każdym wieku, ale jest wiele takich schorzeń, których patomechanizm wynika przede wszystkim z upływu czasu. Profilaktyka i działania prozdrowotne, a więc w szczególności stosowanie właściwej diety bogatej w warzywa i owoce, zaprzestanie palenia tytoniu oraz umiarkowana, ale systematyczna aktywność fizyczna mają dla utrzymania naszej kondycji w dobrym zdrowiu działanie zbawienne. Złota zasada to korzystanie z ruchu! Nie można go zastąpić żadnym lekiem, chociaż on sam zastępuje cale mnóstwo medykamentów… Pamiętajmy o skutkach fizjologicznych procesów starzenia się organizmu, bo przy odpowiednio wczesnym dostrzeżeniu objawów, włączenie znanych współcześnie metod prewencyjnych i terapeutycznych może zdziałać cuda. Jesień życia ma niewątpliwie wiele zalet. Jeśli tylko odpowiednio wcześnie i właściwie zareagujemy na problemy zdrowotne związane z wiekiem, to dzięki możliwie najdłuższemu utrzymaniu dobrego stanu zdrowia życie stanie się o wiele prostsze i piękniejsze.