Alicja Barwicka
Wszyscy mniej lub bardziej uświadamiamy
sobie następstwa zmian demograficznych we współczesnym świecie. Z jednej strony
są powody do radości bo żyjemy coraz dłużej i do późnego wieku (jak ten
fotogeniczny narciarz) możemy realizować swoje pasje. Równocześnie jednak w
krajach rozwiniętych gospodarczo od wielu dziesiątek lat stopniowo spada
wskaźnik dzietności, a to już nie może napawać optymizmem. W bogatych
społeczeństwach Europy zachodniej od dawna funkcjonują programy osłonowe
istotnie (w tym finansowo) wspierające rodziny posiadające dzieci. Mimo to pokusa
wygodnego, gnuśnego życia jest ciągle na tyle silna, że wielu młodych ludzi
odkłada posiadanie potomstwa na bliżej nieokreśloną przyszłość. Gdyby nie
masowy napływ imigrantów z dawnych kolonii, wskaźnik „dzietności” we
współczesnej Anglii, Francji, czy Holandii byłby jeszcze niższy. Wielodzietne
rodziny imigrantów poprawiają dane statystyczne, ale nie skalę problemów. A tych
ciągle przybywa. Życie w gettach według własnych tradycyjnie niechętnych
zachodniej cywilizacji reguł, niechęć do asymilacji, rosnące podziały
powodowane przez ubóstwo i niski stopień edukacji to tylko niektóre z nich. My
z racji dalekiego od marzeń poziomu gospodarczego, niesprzyjającego klimatu i
pewnie jeszcze wielu innych czynników jesteśmy dla imigrantów póki co tylko
przystankiem w drodze do bogatszego świata. Czy tak będzie zawsze? Czas pokaże… Mimo
różnic w stosunku do naszych bardziej zamożnych sąsiadów Polacy także żyją
coraz dłużej, a dzieci rodzi się u nas niewiele. Statystyczny Polak żyje 72,2
lat, a Polka – 81 lat i jest to o 6 lat dłużej niż 20 lat temu. Już teraz coraz
więcej nad Wisłą emerytów, a ich liczba z każdym rokiem będzie rosła przy
zmniejszającej się liczbie osób w wieku produkcyjnym. Przy równoczesnej niskiej
liczbie urodzeń i znaczącym dla gospodarki wskaźniku bezrobocia oraz ciągle
aktualnej emigracji zarobkowej prognozy dotyczące populacji wypracowującej
dochód narodowy pozwalający na utrzymanie rosnącej liczby osób niezdolnych do
pracy z powodu wieku są dość nieciekawe. Jak wiadomo statystki mówią wiele o starzeniu
się całej populacji, ale przecież każdego z nas indywidualnie znacznie bardziej
interesuje proces starzenia się własnego organizmu. Spojrzenie w skali micro
jest nam najbliższe, bo młodsi już raczej nie będziemy i dotyczy to niestety
wszystkich naszych osobistych tkanek i narządów. Co prawda możemy chorować w
każdym wieku, ale jest wiele takich schorzeń, których patomechanizm wynika przede
wszystkim z upływu czasu. Profilaktyka i działania prozdrowotne, a więc w
szczególności stosowanie właściwej diety bogatej w warzywa i owoce,
zaprzestanie palenia tytoniu oraz umiarkowana, ale systematyczna aktywność
fizyczna mają dla utrzymania naszej kondycji w dobrym zdrowiu działanie
zbawienne. Złota zasada to korzystanie z ruchu! Nie można go zastąpić żadnym
lekiem, chociaż on sam zastępuje cale mnóstwo medykamentów… Pamiętajmy o skutkach
fizjologicznych procesów starzenia się organizmu, bo przy odpowiednio wczesnym
dostrzeżeniu objawów, włączenie znanych współcześnie metod prewencyjnych i
terapeutycznych może zdziałać cuda. Jesień
życia ma niewątpliwie wiele zalet. Jeśli tylko odpowiednio wcześnie i właściwie
zareagujemy na problemy zdrowotne związane z wiekiem, to dzięki możliwie
najdłuższemu utrzymaniu dobrego stanu zdrowia życie stanie się o wiele prostsze
i piękniejsze.