wtorek, 21 maja 2019

PLUSY DODATNIE I UJEMNE NOWOCZESNOŚCI

Alicja Barwicka
Ponad 40% dorosłych Polaków zmaga się z nadciśnieniem tętniczym. To bardzo duża grupa osób! Są leczeni, albo i nie. Doświadczają przewlekle postępujących powikłań narządowych, albo tych występujących nagle z udarem niedokrwiennym na czele. Biorą leki systematycznie, albo niekoniecznie. Monitorują wartości ciśnienia, albo też wcale się tym nie interesują, bo (zwłaszcza młodzi) są zagonieni i na zajmowanie się własnym zdrowiem będzie jeszcze kiedyś czas. Tymczasem ta podstępna choroba robi z nami co chce. Uszkodzeniu ulega cały układ krążenia, w tym nie tylko naczynia duże, do których potrafimy już włożyć „drugie naczynie” w postaci rury z tworzywa sztucznego, ale i cała sieć najdrobniejszych naczyń włosowatych odpowiadających za bezpośrednią wymianę tlenu i substancji odżywczych oraz produktów przemiany materii w każdej komórce. Nie potrafimy póki co zastąpić sztucznym naczyniem każdego własnego, a ponadto sztuczna „naczyniowa” ściana takiej tkankowej wymiany nie zapewni! Mięsień sercowy w chorobie nadciśnieniowej ma znacznie większe obciążenia, a sam przecież też oczekuje prawidłowego ukrwienia dzięki prawidłowym naczyniom. Budowa naczyń wieńcowych serca nie różni się istotnie od pozostałych, więc ich również nie omija patologia będąca następstwem nadciśnienia tętniczego. I tak zamyka się mechanizm „błędnego koła”. W wielu różnych narządach i tkankach, w   szczególności w sercu, mózgu, nerkach i siatkówce oka dochodzi do konkretnych, odnaczyniowych zmian patologicznych. Ponieważ pierwsze zwyżki wartości ciśnienia tętniczego krwi nie powodują istotnie zauważalnych objawów, trudno o wczesne rozpoznanie, a tym samym włączenie leczenia. Niestety, nadciśnienie tętnicze występuje również u dzieci, a przecież w szczególności ta grupa pacjentów z uwagi chociażby na przewidywaną statystycznie długość życia powinna mieć jak najwcześniej ustalone rozpoznanie, by włączone leczenie zminimalizowało lub chociażby istotnie opóźniło wystąpienie powikłań narządowych. Z diagnostyką w tym zakresie też bywa różnie, bo chociażby zalecenie (co prawda wysoce niedoskonałej, bo subiektywnej) oceny wczesnych zmian nadciśnieniowych na dnie oka znika powoli z wytycznych rozmaitych Towarzystw Nadciśnienia Tętniczego. Istnieje oczywiście szereg nowoczesnych, znacznie bardziej precyzyjnych (i droższych) metod diagnostycznych, ale w codziennych realiach opieki zdrowotnej dotyczących przeciętnego pacjenta do ich zastosowania dochodzi zwykle z pewnym opóźnieniem. Jeszcze nie tak dawno w polskich placówkach opieki zdrowotnej, zwłaszcza tych o profilu medycyny ogólnej, rodzinnej, czy internistycznej liczba konsultacji okulistycznych w zakresie oceny zmian nadciśnieniowych na dnie oka była powszechna. Dziś jest ich zdecydowanie mniej. Cóż, parafrazując powiedzenie znanego klasyka: nowoczesność poza plusami dodatnimi, ma też te ujemne…