Alicja
Barwicka
W
potocznym rozumieniu widzimy dzięki oczom, a jak oko wygląda każdy przecież
wie. Oczywiście znacznie więcej wiedzą na ten temat artyści, bez których nie
wiedzielibyśmy co to takiego „przepastna
głębia spojrzenia”, „utonięcie w
(cudzych) oczach” „przeniknięcie wzrokiem na wylot” z odmianą „na wskroś”, „zabicie wzrokiem” i szereg równie malowniczych, wspaniałych
określeń. Średniowieczny mistycyzm wykreował szczególne znaczenie spojrzenia
przy rzucaniu czarów, a kobiety o „złym
spojrzeniu” często lądowały na stosach inkwizycji. A przecież z punktu
widzenia okulisty i neurologa oko jest tylko początkiem drogi w procesie
widzenia. Gałka oczna to w zasadzie rodzaj aparatu fotograficznego służącego do
powstania obrazu. Oczywiście ten nasz własny „fotograficzny aparat” jest
niezwykle skomplikowany, posiada szereg bardzo precyzyjnych funkcji, stąd mimo
szeregu wbudowanych zabezpieczeń, może też ulegać uszkodzeniom zarówno
wewnątrz, jak i zewnątrzpochodnym. Jednak choćby był najlepszej jakości i
wykonał najlepsze zdjęcie obrazu, to co nam z takiego zdjęcia, które będzie
sobie tkwić w tym naszym aparacie? Powstały obraz musi zostać przekazany do
mózgu (czyli do naszego osobistego komputera), żebyśmy mogli go „obejrzeć”. To
właśnie mózg „czyta” to co zostanie przez oko „sfotografowane”. Problem jednak w
tym, że o ile nawet najmniejsze struktury w gałce ocznej i początkowym odcinku
nerwu wzrokowego jesteśmy w stanie obejrzeć przy pomocy odpowiednio precyzyjnej
aparatury, to dalsze, wewnątrzgałkowe struktury narządu wzroku sięgające aż do
kory mózgowej są z racji umiejscowienia trudnodostępne, a tym samym w przypadku
występującej tam patologii ich diagnostyka jest ogromnym wyzwaniem. Nie jest
jednak niemożliwa! W ocenie pozagałkowego odcinka nerwu wzrokowego, struktur
oczodołowych i kanału tego nerwu swoją wielką rolę mają badania obrazowe
(tomografia komputerowa i badanie z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego), a
także różne typy angiografii, natomiast diagnozowanie problemów chorobowych
począwszy od siatkówki, aż po tzw. korę wzrokową umożliwiają badania
elektrofizjologiczne. Co prawda również powszechnie dostępnym badaniem pola
widzenia można ocenić rodzaj patologii zlokalizowanej wewnątrzmózgowo, ale
precyzja oceny badaniami elektrofizjologicznymi jest znacznie większa. Badania
z tej grupy polegają na rejestracji sygnału bioelektrycznego po stymulacji
siatkówki lub nerwu wzrokowego odpowiednimi bodźcami świetlnymi. Pozwalają
lokalizować miejsce uszkodzeń, ocenić ilościowo ich zakres i co za tym idzie
rokowanie. Część z tych badań można wykonywać przy nieprzeziernych ośrodkach
optycznych. Dysponujemy dziś (również w Polsce) wystandaryzowaną niezwykle
czułą i precyzyjną (mówimy tu o milisekundach i mikrowoltach) aparaturą do
wykonywania elektroretinografii (ERG), elektrookulografii (EOG) i badania
wzrokowych potencjałów wywołanych (VEP). Przydatność tych badań jest ogromna
począwszy od zaburzeń krążenia siatkówkowego, różnych rodzajów retinopatii,
dziedzicznych dystrofii tylnego bieguna, aż po SM. Prawdopodobnie z czasem
elektrofizjologia okulistyczna zastąpi między innymi badanie pola
widzenia. Niewątpliwie więc idziemy z
diagnostyką do przodu tym razem wykorzystując naszą własną „elektryczność”.
Pomyślmy o tym włączając (ten sam przecież) prąd na świątecznej choince!
WESOŁYCH
ŚWIĄT!!!