wtorek, 19 maja 2020

EPIDEMIE STARE JAK ŚWIAT

Alicja Barwicka
Tegorocznej pięknej wiosny nie jest już tak pięknie, bo zmagamy się z kolejną w dziejach ludzkości epidemią, tym razem COVID-19 (Coronavirus Disease 2019), wywołaną przez wirusa SARS-CoV-2. Ale fakty są takie, że wielkie epidemie pojawiały się, od kiedy ludzie zaczęli prowadzić osiadły tryb życia, a jednak zawsze mijały i mocno poobijana ludzkość podnosiła się z kolan, żyła i rozwijała swój świat dalej. O epidemiach  z okresu starożytności wiemy bardzo mało, chociaż z pewnością istniały. Dostępne są źródła historyczne mówiące o zarazie (prawdopodobnie tyfus lub dżuma), która w V w. p.n.e. zdziesiątkowała ateńską armię. Więcej informacji pochodzi z okresu średniowiecza. Według dostępnych źródeł w tzw. dżumie Justyniana, która rozpoczęła się w cesarstwie Bizantyjskim w VI wieku, już tylko w początkowej fazie poniosło śmierć 40% mieszkańców Konstantynopola. Choroba rozniosła się później na prawie wszystkie części zamieszkałego wówczas świata i dotarła do centralnej i południowej Azji, Afryki Północnej, Półwyspu Arabskiego, a w Europie aż do Danii i Irlandii na północy. Szacuje się, że zabiła około 100 milionów osób. Przenoszeniu chorób sprzyjały braki norm sanitarnych lub dość luźne do nich podejście, nowe odkrycia geograficzne i rozwój handlu. Konkwistadorzy, którzy chorowali na ospę, przywieźli do Nowego Świata nie tylko towary, ale też niezwykle groźną chorobę, na którą miejscowa ludność nie była odporna. Z karawanami kupieckimi i na handlowych statkach podróżowały szczury, które przenosiły dżumę, Jej wielka epidemia wybuchła w Europie w 1347 r. Gęsto zaludnione i brudne, średniowieczne miasta stanowiły idealne warunki dla rozwoju choroby. W ciągu zaledwie dwóch lat dżuma spustoszyła Hiszpanię, Francję oraz Włochy. Przetoczyła się też przez Bałkany, dotarła nawet do Londynu, po drodze dziesiątkując m.in. Paryż, Florencję, Hamburg i Bremę. Czternastowieczna europejska epidemia dżumy do 1352 roku spowodowała śmierć około 200 miliomów osób, a na odbudowę liczebności ówczesnego świata potrzeba było ponad 150 lat. Po dżumie przyszedł czas na ospę prawdziwą. Do największych epidemii tej choroby doszło w XVI w. w Ameryce Południowej i Północnej. To właśnie ospa prawdziwa zdziesiątkowała społeczność Azteków i zabiła ponad 75% populacji zamieszkującej tereny dzisiejszego Meksyku. Według niektórych szacunków na terenach dzisiejszego Peru ospa przyczyniła się do śmierci blisko 90% społeczeństwa. Na przełomie XVI i XVII wieku na holenderskich handlowych okrętach ponownie dotarła do Europy dżuma. W samym tylko Londynie, gdzie w 1665 roku wybuchła jej epidemia, zmarło ponad 100 tysięcy ludzi, czyli jedna piąta ówczesnych mieszkańców miasta. Od zarazy nie było ucieczki, a chorowali wszyscy, od dzieci po starców. Barierę naturalną stanowiły jedynie obszary wysokogórskie (Alpy, Pireneje) albo tereny słabo zaludnione ze złą infrastrukturą uniemożliwiającą przemieszczanie się ludności. To dlatego dzięki cywilizacyjnemu zacofaniu stanowiącemu przyczynę izolacji Polski w średniowiecznej Europie wielkie epidemie nie znajdowały u nas sprzyjających warunków do rozwoju i w konsekwencji nie zbierały aż tylu ofiar. Dżuma atakowała jeszcze wielokrotnie, a w epidemii z przełomu XVIII i XIX wieku w samej tylko Azji zabiła 12 milionów mieszkańców. Nękające ludzkość od wieków epidemie grypy nie budziły takiego lęku jak np. dżuma, bo nawet jeśli chorowały wielkie skupiska ludzi, to odsetek zgonów był jednak znacznie niższy, przy czym ta choroba wybierała na ofiary najczęściej dzieci i osoby starsze. Zachowały się źródła historyczne dotyczące wielkich pandemii z XVIII i XIX wieku, ale o epidemiach grypy – napiszę w następnym miesiącu. Tymczasem uważajmy na siebie zachowując wszystkie znane dzisiejszej medycynie środki zapobiegające rozprzestrzenianiu się choroby.