Alicja Barwicka
W każdym kolejnym roku kalendarzowym są dni zaznaczone na czerwono po to, byśmy nie zapominali o dniach świątecznych, Są też dni, których wydawca kalendarza nie wyróżnił żadnym interesującym kolorem, gorzej- nawet nie miał pojęcia, że są to dni ważne, albo absolutnie wyjątkowo ważne. To nasze i naszych najbliższych imieniny, urodziny, rocznice ślubu, zdane egzaminy, pierwsze dni w nowej szkole, inauguracje roku akademickiego, dni babci, dziadka, mamy, taty, chłopaka, dziewczyn, kobiet, uroczystości komunijne, mikołajki, prezenty gwiazdkowe i wiele jeszcze innych dat wartych upamiętnienia. Razem z tymi, które już uwzględniono w kalendarzu, z każdym kolejnym rokiem przybywa dat ważnych i ważniejszych i zostaje coraz mniej tych zwykłych szarych. Co gorsza podczas tych coraz mniej licznych zwykłych, szarych, ale też pracowitych należy zarobić na prezenty, by przynajmniej dniom ważnym, dedykowanym, konkretnym adresatom przedkładane serdeczności i wyrazy wspaniałych uczuć móc okrasić właściwym prezentem. Nieraz ranga dnia ważnego wymaga jedynie przysłowiowego drobiazgu, ale nieraz wyraz uczuć wymaga już prezentu w skali odpowiednio większej. Jeśli dodatkowo celem przekazania wyrazów serdeczności jest miejscowość bardziej odległa niż sąsiednia dzielnica to wartością dodaną staje się koszt przejazdu, a jeśli w miejscu przebywania obdarowanych adresatów są dzieci, to koszty wyprawy wzrastają o „nagrody pocieszenia”. Problem zdecydowanie przybiera na wadze w uroczystościach sezonowych, a do takich w maju należą uroczystości I komunijne. Giełda prezentowa przybiera wręcz kuriozalne formy, bo kupowanie 10 latkowi „wypasionego” sprzętu komputerowego, czy najdroższego roweru jaki zaoferuje nam profesjonalny sklep spełnia raczej zachcianki rodziców, nie dziecka. Jak już nie wiadomo, co kupić, rozpoczyna się wyścig finansowy i znowu internet prowadzi ranking kwot, które jakoby należy przekazać i to w podziale na „obowiązki” członków rodziny czyli ile kto powinien dać. Dobrze, że póki co są chociaż widełki tych kwot. Trudno się dziwić, że karuzela finansowo – prezentowa dorosłych spycha u dziecka na plan dalszy prawdziwy kontekst tego wspaniałego dnia. I nawet powiedzenie… i kto bogatemu zabroni.. nie rozgrzesza sytuacji. Kiedy rozmawia się z dziećmi o spełnieniu ich prezentowych marzeń słyszymy o kotku, piesku, chomiku… Czy my dorośli tego nie słyszymy? Czy może nie chcemy obarczać się dodatkowymi obowiązkami, bo wiadomo przecież że dziecko wszystkiemu mimo najlepszych chęci nie podoła…. Może dlatego za kilka miesięcy, kiedy zaczną się wyjazdy na Majorkę, tak duże będzie porzuconych psów i kotów, przy czym tylko niektórym uda się przeżyć… Te, które mogłyby walcząc z tęsknotą biec za samochodem i być stresem dla rozkapryszonych pasażerów profilaktycznie przywiązuje się czasem do drzewa…