poniedziałek, 24 listopada 2025

11 PYTAŃ PO 11.11


 

Alicja Barwicka

Co roku mimo zwykle marnej, listopadowej pogody obchodzimy uroczyście kolejne rocznice odzyskania przez Polskę niepodległości. Lata płyną, a my dumni Polacy corocznie  przy tej świątecznej okazji zadajemy sobie 11 pytań:

1)      Co to jest niepodległość, czyli co w końcu odzyskaliśmy?

2)      Czym się różni podległość od niepodległości?

3)      Czy obecnie nie podlegamy czemuś, lub komuś?

4)      Jeśli tak, to czy to nam jako narodowi posługującemu się językiem polskim to przeszkadza?

5)      Jeśli przeszkadza, to może trzeba będzie znowu tę niepodległość odzyskiwać?

6)      Jeśli nawet by do tego doszło, to kto miałby to robić, bo nie ma już pokolenia gotowego na złożenie ofiary z sił a nawet z życia dla dobra ojczyzny?

7)      Czy my w ogóle wiemy, gdzie jest obecnie ta nasza ojczyzna, skoro młodzi Polacy na pytanie o narodowość odpowiadają często „Europejczyk”?

8)      Z czego tak naprawdę jako Polacy jesteśmy dumni (przecież za takich się uważamy)?

9)      Czy sami widzimy nasze narodowe wady, czy raczej z niedowierzaniem słuchamy jak inni nam o nich mówią?

10)  Jeśli nawet przyjmiemy, że nie jesteśmy jednak narodem bez wad, to czy robimy cokolwiek, by z tymi wadami walczyć?

11)  Biorąc pod uwagę długotrwały i efektywny proces nasiąkania skorupek - czy wpajamy dzieciom wiedzę dotyczącą pamięci historycznej i szacunku do własnego kraju?

Pytać przecież można, ale z odpowiedziami mamy nieraz spore kłopoty. Oby przy okazji kolejnych listopadowych rocznic, odpowiedzi udzielane na te i podobne pytania potwierdzały, że mimo wad (kto ich nie ma) mamy powody do dumy narodowej, a nasi poprzednicy walczący o niepodległość naszego kraju nie muszą się nas wstydzić..

poniedziałek, 13 października 2025

W PAŹDZIERNIKU BRAK NAM SŁOŃCA I KWIATÓW


 

Alicja Barwicka

Tegoroczny październik to dni coraz krótsze, coraz bardziej pochmurne i deszczowe. Chociaż bardzo się staramy, to przejawów złotej polskiej jesieni nie sposób dostrzec. Mimo widoku pięknych złoto – czerwonych liści na drzewach potrzebujemy słońca, błękitnego nieba i urody kwiatów. To niby niewiele, a daje przecież optymizm i chęć do realizacji codziennych aktywności. Kwiaty można sobie wyhodować, ale z błękitnym niebem i słonecznym ciepłem będzie już znacznie trudniej. Trzeba podkreślić, że energia słoneczna ma bardzo duży wpływ na pracę narządu wzroku, ale nie zawsze jest to wpływ pozytywny. Podczas przebywania na słońcu warto chronić oczy dobrej jakości okularami przeciwsłonecznymi z filtrem UV. Często przy zakupie okularów przeciwsłonecznych dajemy pierwszeństwo niższej cenie, a nie jakości, ale tym razem nie mamy racji. Pamiętajmy, że ciemne okulary bez filtra UV mogą być bardziej szkodliwe dla oczu niż brak okularów w ogóle. Winna jest wtedy rozszerzona pod takimi okularami źrenica, przez którą do wnętrza oka dostaje się również szkodliwa dla siatkówki część promieniowania będąca składową widma słonecznego. Ważne jest ponadto odpowiednie wyprofilowanie szkieł, by nie dochodziło do zjawiska odbicia promieniowania UV od ich tylnej powierzchni.

Długotrwałe narażenie oczu na intensywne działanie promieni słonecznych może powodować uszkodzenie skóry powiek i spojówek (w tym także raka), zaćmę, ale również  uszkodzenie siatkówki. prowadzące do zwyrodnienia plamki żółtej, czyli uszkodzenia centralnej części siatkówki co ostatecznie może spowodować całkowitą utratę widzenia. Także nieodwracalne uszkodzenie wzroku może wystąpić podczas wpatrywania się bezpośrednio w słońce. Dochodzi wówczas do „oparzenia” plamki żółtej i zniszczenia jej struktur anatomicznych.

Mając to na uwadze i wypatrując słońca w pochmurne październikowe dni róbmy to z zachowaniem należytej ostrożności, bo jak w każdej innej sytuacji zachowanie zdrowego rozsądku powinno być priorytetem.

wtorek, 16 września 2025

WITAJ SZKOŁO!


 

Alicja Barwicka

Mamy właśnie początek roku szkolnego. Dopiero co na ulicach polskich miast i wsi widzieliśmy  dzieciaki, mniejsze i większe ubrane „na galowo”. Wracały do swoich szkolnych obowiązków i do swoich szkolnych kolegów. A ponieważ szkoła w założeniu powinna przekazywać wiedzę, to łatwiej ją przyswajać w grupie, gdzie dochodzi element rywalizacji. Uczniowie być może jeszcze nie wiedzą, że ta rywalizacja będzie im potrzebna przez wiele lat dalszej nauki, a potem również w aktywności zawodowej. Najsłabsi będą w tym procesie powoli odpadać, a najlepsze role i oferty zawodowe przypadną tym najtwardszym i najbardziej pracowitym. Nawet jeśli „słabeuszowi” dobrą pracę, czy wysokie stanowisko załatwi dobry wujek, to szybko wyjdą na jaw braki umiejętności, a najbliższe zawodowe otoczenie równie szybko poradzi sobie z nieszczęśnikiem skazując go na kpiny, docinki i izolację towarzyską. I dlatego biorąc pod uwagę plany dalekosiężne naprawdę warto się uczyć, zwłaszcza, że w ostatnich latach w polskich szkołach znacznie obniżono poziom wymagań i nauki będzie mniej. Z drugiej strony zmuśmy dzieciaki, żeby chociaż przyswoiły to minimum wiedzy, które miłosierny resort edukacji pozostawił w programach konkretnych przedmiotów. To minimum, każe się zastanowić, czy aby na pewno mamy mieć w przyszłości społeczeństwo wykształcone? Kiedyś to już było… Dokumentem z dnia 15 maja 1940 roku autorstwa Heinricha Himmlera ustalono, że na terenach okupowanej przez Niemców Polski pozostały jedynie czteroklasowe, niemieckojęzyczne szkoły powszechne, których program nauczania w wymiarze 2 godzin lekcyjnych dziennie obejmował jedynie dzieci w wieku 9 - 12 lat. Dzieci miał nauczyć się liczyć do 100 i poprawnie złożyć podpis.

A przecież wydawać by się mogło, że świat poszedł do przodu, że człowiek współczesny, który ma być panem tej współczesności powinien mieć coraz większą wiedzę i coraz szersze horyzonty. I ponownie wraca problem rywalizacji. Ci lepiej wykształceni będą w przyszłości ten świat budować i tworzyć prawo, a w nim (być może pod pewnymi warunkami) pozwolą egzystować również tym, którym właściwej dawki wiedzy wcześniej nie zapewniono.

Zadbajmy, by w tej „gorszej” grupie nie znalazły się nasze dzieci.