niedziela, 29 czerwca 2025

CZY LUDZIE MOGĄ ŻYĆ BEZ WOJNY?


 

Alicja Barwicka

Kiedy tak niedawno witaliśmy Nowy 2025 Rok byliśmy pełni oczekiwań i nadziei. Miał  przecież przynieść dni spokojne, od czasu do czasu nawet trochę radości, a w szczególności miał spowodować wygaśnięcie małych i dużych międzyludzkich sporów i konfliktów. Chcieliśmy (w wielkiej swojej naiwności) nowego roku, w którym na naszym polskim podwórku przestaniemy się wzajemnie obrażać i dzielić na lepszych i gorszych.  Nic z tego… Nadal dzieje się źle, a podziały obejmują już nawet członków jednej rodziny. Oplotła nas nić wzajemnej niechęci, a często i pogardy dla  tych, którzy odważyli się myśleć inaczej.  To tylko skala micro. Ale z takiej skali rodzi się zawsze skala globalna. Za miedzą mamy wojnę, a jak każdy wie, miedzę przekracza się bardzo łatwo. Nie jest to zresztą jedyny aktualnie trwający konflikt zbrojny na naszej planecie.

Europa ma jeszcze inne wojny jak chociażby konflikt pomiędzy Serbią i Kosowem. Państwa afrykańskie, którym granice według pomysłów dawnych kolonizatorów wytyczono bez poszanowania historycznych aspektów plemiennych, nie mogąc tego zaakceptować walczą ze sobą od dziesięcioleci, a lokalnych konfliktów jest tak wiele, że dostrzegane przez resztę świata są tylko te największe, lub najbardziej krwawe. A Bliski Wschód? Konflikt izraelsko – irański tylko odwrócił na chwilę uwagę świata od niekończącej się  wojny w strefie Gazy. Mniejsze i większe konflikty wybuchają  też pomiędzy spornymi enklawami sztucznie utworzonych państw byłego Związku Sowieckiego oraz w Ameryce Południowej.

Co więc dzieje się z nami wszystkimi? Są w tej układance producenci broni (a to droga zabawka), którzy muszą ją komuś sprzedać, są żądni absolutnej władzy politycy, są zaślepieni ideologicznymi hasłami obywatele, którzy potencjalnie mogą kiedyś być wysyłani na kolejne fronty, lub zasilić szeregi powojennych wdów. Są i okaleczone, osierocone dzieci. Mamy też i wielkie korporacje farmaceutyczne, bo nie wszystkie ofiary zginą od razu. Nasze własne emocje, nasze małe nieuczciwe gierki napędzają ostatecznie giganty i finalnie jedni zostają z niczym, inni się wzbogacą. I po co było wzmacniać nieprzydatne wojnom gałęzie przemysłu, tworzyć, budować? Chyba jednak człowiek nie potrafi żyć bez wojny. Cóż jednak stoi na przeszkodzie by spróbować, nie dać się prowokować, starać się szanować innych? Próbujmy! Każdy przecież wie, że konflikty duże zawsze powstają z tych najmniejszych. Dbajmy o zdrowie, by do tych trudnych zadań mieć siłę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz