Alicja Barwicka
Kiedy kończy się lato, zaczyna się sezon zbierania jabłek. Jemy je przez cały rok, bo każdy wie, że to owoc bogaty w witaminy i mikroelementy, a przy tym smaczny i zawsze dostępny. Jak wynika z biblijnej historii z Adamem i Ewą w rolach głównych to zdecydowanie najstarszy jadalny owoc świata. Nic więc dziwnego, że prawie nie ma okresu historycznego, w którym nie byłoby o nich mowy. Udomowione jabłonie dające wartościowe i smaczne owoce pojawiły się najpierw w Azji środkowej (kilka lat temu pisałam o ich kazachskim rodowodzie na łamach GdL), a następnie przez Azję mniejszą dotarły i zagościły na dobre w całej Europie. Stały się nawet częstym obiektem zainteresowania bogów Olimpu, bo według mitologii greckiej pierwszą jabłoń dającą złote owoce nieśmiertelności stworzyła Gaja – bogini ziemi. Tylko jedno z tych jabłek otrzymała w prezencie Hera, reszta była pilnie strzeżona w ogrodzie pilnowanym przez trzy hesperydy i stugłowego smoka Ladona. Oczywiście każdy chciałby takie jabłko mieć, więc przy pomocy intryg mieszkańcy Olimpu, a w szczególności Eris, Afrodyta i Atalanta jednak zdobywali ten owoc. Również w mitologii rzymskiej mamy symbole jabłek. Jabłko symbolizowało życie wieczne. Stąd przez wieki ugruntowało się powiedzenie „ab ovo, usque ad mala” (od jaja- początek życia, do jabłka – koniec życia). Pomona, bogini owoców i sadów miała nawet swoją świątynię i kapłanów, a czerwone jabłka starożytni Rzymianie utożsamiali z postacią Wenus. Z kolei w mitologii celtyckiej cudowna jabłoń pokryta równocześnie liśćmi, kwiatami i owocami rosła na równinie szczęścia na Avalonie. Miała niezwykłą moc, bo zmarłym dawała nie tylko życie, ale i młodość. W tradycji chrześcijańskiej symbolika jabłka nie jest już taka optymistyczna dzięki pierwszym rodzicom. Niczemu niewinne jabłko pojawia się tu wielokrotnie, a jedna z legend podaje, że kawałek tego zakazanego owocu utkwił w gardle Adama – stąd popularne określenie „jabłko Adama”.
Niezwykle często pojawia się jabłko w wielu obszarach kultury. Wszyscy znamy chociażby baśń o królewnie Śnieżce i skutkach spożycia przez nią zatrutego jabłka, znamy też opowieść o Wilhelmie Tell`u, który musiał zestrzelić jabłko z głowy własnego syna. Według polskich baśni wszystkie jeże nadziewają jabłka na kolce i przenoszą do swoich kryjówek, chociaż naprawdę jeże są mięsożerne i jabłka nie są im do niczego potrzebne. Jak mówi przekaz ludowy Isaak Newton odkrył prawo ciążenia, kiedy podczas rozmyślania w ogrodzie na głowę spadło mu jabłko. Takich historii jest wiele, ale nawet współcześnie nikt nie ma wątpliwości o jakim mieście mowa, kiedy słyszymy o Big Apple, a wielu z nas korzysta z komputerów czy smartfonów firmy Apple. Apple pie, to przecież z kolei jeden z kulinarnych symboli Ameryki, a zespół The Beatles pewnie doskonale wiedział dlaczego założonej przez siebie wielkiej wytwórni muzycznej nadał nazwę Apple Records. Wśród naszych polskich powiedzeń aż roi się od jabłek i tak np. koński zad o specyficznym określamy jako „jabłkowity”, mówimy często „niedaleko pada jabłko od jabłoni” albo „jakie jabłko, taka skórka, jaka matka taka córka”, czy też marzymy by „stłuc kogoś na kwaśne jabłko”…
Ponieważ w języku angielskim często słychać powiedzenie „An apple a day, keeps the doctor away”, to my także jedzmy przynajmniej jedno jabłko dziennie, by trzymać lekarza daleko od siebie…